środa, 27 listopada 2013

Królowa w błocie


W niedzielę Chrystusa Króla zostałam Królową.

-Jezus Chrystus jest naszym Królem! Przyszedł na ziemię, aby służyć ludziom. Pozwolił się ukrzyżować, aby zgładzić nasze grzechy. Wstąpił do Nieba, bo tam jest Jego Królestwo.
Wszyscy jesteśmy dziedzicami Królestwa Bożego. Każdy z nas tutaj na ziemi jest Królem, bądź Królową. Teraz powiedź do swojego sąsiada z prawej i lewej strony: jesteś Królem, jesteś Królową!

W ten sposób ksiądz Mulenga rozpoczął homilię na Eucharystii.
- Jezus Chrystus zostawił nam Królestwo na ziemi. Teraz Ty, jako Królowa (Król) masz służyć innym, na wzór Chrystusa- dodał na zakończenie kazania.

Po Mszy Świętej wróciłam do swojego królestwa. Zmieniłam ubranie, wzięłam szpadel i poszłyśmy z Judytą wypychać samochód z błota.
Po drodze zaszłyśmy na plebanię prosić o pomoc. Pukałyśmy, krzyczałyśmy. Nikt nie odpowiadał. 
- Święty Janie Bosco pomóż nam wypchnąć ten samochód- wezwałam na pomoc naszego patrona. Święty Antoni…, od beznadziejnych przypadków!
- Nie, On jest od rzeczy zagubionych..- dodała Judyta- Święty Judo Tadeuszu…!
- Nasz samochód tez jest zagubiony…, w błocie- śmiałyśmy się po drodze.

Na niebie pojawiły się szare chmury, podobne do tych deszczowych z poprzedniego dnia.
-Jeśli nie wyciągniemy samochodu teraz, to postoi do poniedziałku- przeszła mi przez głowę myśl.

Dwa koła z lewej strony zakopane prawie do połowy. Odkopuję przednie, potem tylne. Judyta podłożyła kamienie.Nie pomogło. Zaparłam się z tyłu samochodu. Jedynka, gaz. Nie idzie. Koła zakręciły się w miejscu. Wsteczny, gaz. Nic z tego.

Kopałyśmy dalej… Jeszcze więcej kamieni.
- Może teraz Ty spróbuj!- Judyta rzuciła mi propozycję.
Teraz Judyta zaparła się z tyłu samochodu. Jedynka, gaz. Koła kręciły się w miejscu. Wsteczny, gaz. Nic z tego.

Co robić? Kopałyśmy dalej.
- Wsiadaj! Jedziemy!- zachęcałam Judytę.
Zaparłam się z tyłu samochodu. Jedynka, gaz. Samochód poruszył się do przodu. Wrócił w to samo miejsce. Wsteczny, gaz. Poruszył się do tyłu. Wrócił. Dwójka, gaz. Koła zakręciły się w miejscu. Nagle ruszył. Pchałam jeszcze mocniej z nadzieją, że to coś pomaga. Pojechał.
Zostałam z tyłu. Całe błoto spod koła wylądowało na moim ubraniu.

Zakopałyśmy dołki. Przyszła siostra Maria w swoim białym habicie. Chciała nam pomóc.
- Good girls!- uśmiechała się do nas .
Wszystkie trzy zapakowałyśmy się do samochodu i wróciłyśmy do domu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz