Znowu nie ma światła. W ostatnich dniach prąd znika nie tylko wieczorem, jak to bywało dotychczas, ale także w ciągu dnia. Pojawia się i znika. Nie ma prądu to i nie ma światła, nie ma wody w kranie, nie ma internetu.
Piątek. Godzina 18.00. Prądu
brak. Zapalam świeczkę.
Teraz mogę odpocząć. Po całym
tygodniu wypełnionym różnymi zajęciami moja siła znika, jak prąd w gniazdku.
Otwieram modlitewnik na Drodze Krzyżowej. Rozważam poszczególne Stacje.
Dochodzę do Stacji V. Szymon Cyrenejczyk
pomaga nieść krzyż Jezusowi.
Uderzają mnie słowa…
„Tajemnica serca Szymona, tajemnica serca
mężczyzny: idąc przy Chrystusie odnajdzie na nowo swą rolę i powołanie, odkryje
swoje wnętrze, nowy porządek(…), niosąc krzyż Zbawiciela, leczy ranę swego
serca, ranę niepokoju, chaosu, pragnienia bezwzględnej władzy nad rzeczami i
ludźmi, nad sobą.”
- Co z kobietą?- myśl przelatuje
mi przez głowę.
Przewracam stronę. Stacja VI.
Weronika ociera twarz Jezusowi.
Czytam… i jeszcze raz czytam…
„Tajemnica serca kobiety: tej,
która swą miłością chroni życie, która czuwa nad jego wzrostem, zna znaczenie
małych gestów życzliwości, wierności, trwania. Wie, że z tych małych czynów,
chwil, wydawałoby się nieznaczących, utkane jest życie i wieczność.”
Te zdania są jak szklanka wody
dla spragnionego. Patrzę na świeczkę. Wypala się w
zawrotnym tempie.
- Zdążę z rozważaniem, zanim
całkiem zgaśnie- kolejna myśl krąży mi w głowie.
Stacja XII.
Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z
krzyża i powierzony Matce.
Serce człowieka- serce dziecka.
Przetwarzam słowa...
„ Wysłuchaj- jak Jan- testamentu
Chrystusa z krzyża; „Oto Matka twoja”- pozwól Maryi, by prowadziła cię do
Jezusa przez wszystkie wymiary twojego ludzkiego losu”.
Stacja XIV. Pan Jezus złożony do
grobu.
Świeczka przeszła stan agonalny.
Płomień coraz słabszy. Pochylam się nad nią, żeby rozważyć ostatnią stację.
„ (…) serce, które czuwa przy
Bogu w mroku i ciemności, przezwycięża lęk i trwogę, najsłabszy staje się
najsilniejszy, ci, którzy wydawali się być daleko, stają się bliscy.”
„Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że
szukacie Jezusa Ukrzyżowanego”.
W tym momencie jasność pojawiła się w
pokoju. Zaskoczona patrzę na świeczkę. Tli się. To nie od niej bije to światło.
Spoglądam w górę. Żarówka w lampce rozgrzewa się do białości. Czytam ostatnie
zdanie.
„Nie ma go tu, bo zmartwychwstał
jak powiedział” (Mt 28, 5-6).
Prąd wrócił. I moja siła też powróciła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz